Ponie­dzia­łek, 31 sierpnia.

Kocha­ny dzienniku!

Dziś pierw­szy nor­mal­ny dzień pra­cy. Nor­mal­ny – to zna­czy na dzień dobry dwa wykła­dy, potem dys­ku­sja i sesja kre­atyw­na. Z same­go rana zapy­ta­łem uczest­ni­ków i uczest­nicz­ki o czym chcą posłu­chać. Sta­nę­ło na tema­cie nie­co filo­zo­ficz­nym, acz z zaska­ku­ją­co dużą daw­ką aspek­tów praktycznych.

Prezentacja. Realność larpów.

Pod­sta­wą wykła­du były arty­ku­ły „How Real Larp Is” Simo Jarve­la oraz „Larp and serio­usness” Jak­ko Sten­ro­sa z pra­cy zbio­ro­wej Larp Design: Cre­ating Role Play­ing Experience.

Temat zapro­po­no­wał Mate­usz i był to traf­ny wybór. Mówiąc o real­no­ści nie spo­sób nie zde­fi­nio­wać sobie takich pojęć jak immer­sja, flow, magicz­ny krąg czy ble­ed (ten efekt, moim zda­niem, powi­nien raczej być nazy­wa­ny prze­cie­ka­niem lub prze­ni­ka­niem, no ale krwa­wie­nie brzmi tak bar­dzo wyszu­ka­nie…). To bar­dzo przy­da­ło się na począt­ku uciecz­ki, pomo­gło nam wypra­co­wać wspól­ny język.

Wra­ca­jąc do real­no­ści. Tezy Jarve­la są pro­ste. Każ­dy larp, podob­nie jak życie, ma swo­ją wła­sną sytu­ację spo­łecz­ną, ramy spo­łecz­ne i regu­ły spo­łecz­ne. Jest więc real­ny, a prze­ży­cia któ­rych doświad­cza­my będąc wewnątrz magicz­ne­go krę­gu gry, są praw­dzi­we. Simo twier­dzi też, że wymów­ki w sty­lu „to nie byłem ja, tyl­ko moja postać”, „te uczu­cia nie były napraw­dę” czy „to tyl­ko na niby” utrud­nia­ją prze­pro­ce­so­wa­nie doświad­cze­nia, jakim jest larp czy wręcz unie­moż­li­wia­ją wycią­gnię­cie z nie­go naj­bar­dziej war­to­ścio­wych rze­czy. Według auto­ra, dobrze jest uznać akcje pod­ję­te pod­czas gry za nasze, wła­ści­we w ramach i struk­tu­rach spo­łecz­nych wyzna­czo­nych przez regu­ły gry. Bo to w koń­cu my oży­wia­my postać – fik­cyj­ny twór, będą­cy jedy­nie mniej lub bar­dziej spój­nym zbio­rem suge­stii doty­czą­cych odgry­wa­nia. W ten spo­sób lepiej rozu­mie­my sie­bie i łatwiej nam roz­wi­jać empa­tię w sto­sun­ku do innych. Co zro­bić, gdy gram postać któ­rej nie akcep­tu­ję? Doro­ta zasu­ge­ro­wa­ła, że budu­je­my ją z nasze­go Cie­nia. Moje doświad­cze­nia z gra­niem Złych pozwa­la­ją w cało­ści się z nią zgodzić.

Prezentacja. Pozaosobiste relacje w warunkach działania.

Dru­gą pre­zen­ta­cję popro­wa­dzi­ła Doro­ta. Jej punk­tem wyj­ścia była kon­cep­cja zespo­łu i ról zbio­ro­wych. Jej autor, Mere­dith Bel­bin, dzie­li ludzi na 9 typów zebra­nych w trzy grupy:

Ludzie-Akcja

Czy­li oso­by, któ­re sku­pia­ją się na działaniu:

  • kre­ator
  • imple­men­ta­tor
  • loko­mo­ty­wa

Ludzie-Praca

Czy­li oso­by, któ­re dobrze czu­ją się w roli bez­po­śred­nich wykonawców:

  • spe­cja­li­sta
  • per­fek­cjo­ni­sta
  • ewaluator/sędzia

Ludzie-Ludzie

Czy­li oso­by, któ­re w zespo­le zaj­mu­ją się… Samym zespołem:

  • dusza zespo­łu
  • koor­dy­na­tor
  • poszu­ki­wacz źródeł

Nie od dziś wia­do­mo, że zespół zło­żo­ny z samych gwiazd będzie miał wię­cej trud­no­ści w dowie­zie­niu pro­jek­tu na czas niż gru­pa osób o prze­cięt­nych zdol­no­ściach obsa­dzo­nych na wła­ści­wych sta­no­wi­skach (to tzw. Syn­drom Apollo).

Pro­po­zy­cja Doro­ty brzmi: wyko­rzy­stuj­my typo­lo­gię Bel­bi­na do kon­stru­owa­nia dyna­mik, kon­flik­tów i kry­zy­sów w gru­pie, bo to dosko­na­ła inspi­ra­cja do two­rze­nia relacji.

Zgo­dzi­li­śmy się jed­no­gło­śnie i po wykła­dzie prze­pro­wa­dzi­li­śmy ćwi­cze­nie. Każ­dy z nas wymy­ślił set­ting i gru­pę posta­ci 6 posta­ci opi­sa­nych cha­rak­te­ry­sty­ka­mi ról w zespo­le. Wysła­li­śmy ich na woj­nę, w kosmos, na wypra­wę i spraw­dzi­li­śmy jak jak sobie pora­dzą w róż­nych kon­fi­gu­ra­cjach. Rewe­la­cyj­ne ćwi­cze­nie, któ­re od razu gene­ru­je pomy­sły na gry. Polecamy!

Dyskusja. Gdzie jest sex?

Temat wywo­łał Pio­trek. Jego pyta­nie brzmia­ło: sko­ro kasa i seks to głów­ne siły napę­do­we świa­ta, to dla­cze­go tak rzad­ko są wpi­sy­wa­ne jako moty­wa­to­ry dzia­ła­nia posta­ci? Dla­cze­go nasi boha­te­ro­wie dzia­ła­ją z każ­dej moż­li­wej pobud­ki, ale nie z żądzy, pożą­da­nia, śle­pej miło­ści i nadziei na sek­su­al­ne spełnienie?

Patrzę w notat­ki i trud­no mi zebrać w spój­ny tekst. Wrzu­cę więc tutaj naj­waż­niej­sze zda­nia, któ­re zapisałem.

  • Miłość w lar­pach jest zbyt roman­tycz­na. Bra­ku­je miło­ści na 200%!
  • Ludzie nie chcą grać takich wąt­ków, bo za bar­dzo boją się ble­edu. Jeste­śmy bez­bron­ni wobec ble­edu żądzy i pożądania.
  • Odrzu­ce­nie miło­ści i sek­su nawet w grze jest bolesne.
  • Jeśli mamy czuć emo­cje, potrze­bu­je­my dla nich uzasadnienia.
  • Z takim moty­wa­to­rem gracz ma mało moż­li­wo­ści, bo zaj­mu­je się tyl­ko jed­ną osobą.
  • Na lar­pie trud­no o sza­cu­nek dla kru­cho­ści ludz­kich uczuć.
  • Miłość jako sła­bość, miłość jako doj­rza­łość może się sprawdzić.
  • Pożą­da­nie potrze­bu­je moc­nej pod­bu­do­wy, ina­czej musi­my zbu­do­wać je z wnę­trza sie­bie, a to jest niebezpieczne.
  • By grać żądzę, nie może­my bać się na pozio­mie meta.

Dys­ku­sję dopię­ło Doro­ta dzie­ląc się emo­cjo­nal­nym BHP w tango.

Z jed­nym part­ne­rem tań­czysz trzy raz. Pierw­sze tan­go to Odkry­wa­nie. Dru­gie tan­go to Roz­kosz i Trans­cen­den­cja. Trze­cie tan­go to Poże­gna­nie.

Może war­to wyjść od tego?…

Sesja kreatywna. Wyzwanie Ognia.

To była dziw­na sesja. Na pół sen­na, leni­wa, przy komin­ku. Powsta­ły pod­czas niej szki­ce tyl­ko dwóch gier.

Moja gra inspi­ro­wa­na fil­mem doku­men­tal­nym Paris is bur­ning o sce­nie balo­wej Nowe­go Yor­ku w poło­wie lat 80tych i larp Doro­ty o zazę­bia­ją­cych się, bedu­iń­skich opo­wie­ściach przy ogni­sku na pustyni.

Jeśli powsta­ną, to będą wyjąt­ko­we gry. Ale w obu pro­jek­tach widzi­my dziu­ry, któ­re trud­no zale­pić. Może z cza­sem nam się uda.