Notatki z ucieczki – niedziela

30 sierp­nia 2015, gdzieś za Ciemnem

Kocha­ny dzienniku!

Dziś zaczę­li­śmy pra­co­wać na dobre. Uda­ło nam się roz­po­cząć pra­wie bez opóź­nie­nia, tak więc jesz­cze przed połu­dniem zabra­li­śmy się do pla­no­wa­nych zajęć. Na począ­tek poszły „soczew­ki” Jes­se­’e­go Schel­la. Pamię­tasz, poka­zy­wa­łem ci tą spe­cjal­ną apli­ka­cję, któ­ra zawie­ra je wszyst­kie. W sumie – 113 per­spek­tyw, z któ­rych moż­na patrzeć na pro­jek­to­wa­nie gier. Mia­łem jakieś zaćmie­nie licząc na to, że obga­da­my je wszyst­kie jed­ne­go poran­ka… Roz­ma­wia­my o istot­no­ści każ­dej z nich pod kątem lar­pów, dzie­ląc na klu­czo­we, waż­ne i nie­istot­ne. Te, któ­re zali­cza­ją się do pierw­szych dwóch grup spi­su­je­my na tabli­cy i tłu­ma­czy­my na język ojczy­sty. Plan jest taki, żeby doce­lo­wo prze­tłu­ma­czyć rów­nież ich opi­sy i pyta­nia kon­tro­l­ne, ale tego na pew­no nie damy rady zro­bić tutaj na miej­scu. Widzisz, wyda­wa­ło nam się, że będzie­my mie­li tutaj total­ny luz, a oka­zu­je się że wystar­czy kil­ku lar­pow­ców płci oboj­ga żeby wykłó­cać się godzi­na­mi o szcze­gó­ły i detal. A oprócz tego pisze­my jesz­cze prze­cież nasze gry. Z cza­sem jest więc kru­cho i strasz­nie szyb­ko mija.
Po soczew­kach przy­szedł czas na ana­li­zę cie­ka­wych gier z minio­ne­go sezo­nu (mie­li­śmy to zro­bić w sobo­tę, ale cze­ka­li­śmy na MM, któ­re­go oszu­ki­wał GPS). Posta­no­wi­li­śmy przyj­rzeć się grom wyróż­nio­nym lub nagro­dzo­nym w kon­kur­sach. Lub z innych przy­czyn gło­śnych. Na warsz­tat wzię­li­śmy więc „Bird­ma­na” (Zło­ta Maska 2015 – naj­lep­szy larp), „Euta­na­zję” (Zło­ta Maska 2015 z reży­se­rię), „Wir” (Larp Naj­wyż­szych lotów 2014), „Wszyst­ko dla N.” (Śląk­fa 2014 w kate­go­rii Autor Roku dla twór­ców i nomi­na­cja do Zło­tej Maski w 2014 za sce­na­riusz) oraz CoW, czy­li kro­wa słyn­niej­sza od Milki.
I tutaj doko­na­li­śmy odkrycia.
Wszyst­kie te gry łączy­ło coś bar­dzo waż­ne­go: moc­na zary­so­wa­ny rytm i takt. W kon­struk­cję wszyst­kich tych gier wbu­do­wa­ny został metro­nom, któ­ry je dzie­lił na sce­ny, akty, dni. Każ­dą z nich rzą­dził czas, wokół któ­re­go ople­cio­na został histo­ria i fabu­ła. Kopiąc tro­chę dalej po nomi­na­cjach i nagro­dach, odkry­li­śmy że tyczy się to więk­szo­ści lar­pów nagra­dza­nych w ostat­nich latach: „Pogod­na 44”, „Cre­ed of ruin”, „Meto­da pro­fe­so­ra Kami­ha­ry” (kolej­no – Zło­te Maski za naj­lep­szy sce­na­riusz w latach 2010, 2012 i 2013). Czyż­by­śmy więc odkry­li tutaj recep­tę na suk­ces, a w każ­dym razie jeden z jego kom­po­nen­tów? Inte­re­su­ją­ce. Będzie­my jesz­cze kmi­nić nad tym jutro, zoba­czy­my do cze­go dojdziemy.
Potem przy­szedł czas na obiad, pisa­nie gier no i na deser. A na zakoń­cze­nie dnia MM opo­wie­dział nam o Game­De­cu na UKW. Widzisz, w tym kra­ju moż­na już stu­dio­wać pro­jek­to­wa­nie gier. Jaka szko­da że dopie­ro teraz, ale – lepiej póź­no niż póź­niej. Wie­czo­rem zasie­dli­śmy zaś do kart, jako że dwa pro­jek­ty nad któ­ry­mi tu sie­dzi­my inspi­ro­wa­ne są posta­cią Kró­lo­wej Kier i jej kar­cia­nym dwo­rem, do któ­re­go swe­go cza­su tra­fi­ła Ali­cja. Oka­zu­je się, że jest kil­ka gier nazy­wa­nych kier­ka­mi. Posta­no­wi­li­śmy w nie zagrać by spraw­dzić, czy nada­ją się jako mini gry roz­gry­wa­ne w trak­cie larpów.
Cóż, tego jesz­cze nie wie­my. Na pew­no dobrze kom­po­nu­ją się z winem.