Niedziela, 30 sierpnia.
Kochany Dzienniku!
Będę prowadzić notatki po raz szósty. Tym razem nasza ucieczka jest na pół-spontanie. Na pół, bo ze względu na pandemię informowaliśmy o niej w niewielkim zakresie. Na pół, bo jesteśmy na Alasce już od tygodnia – tegoroczną ucieczkę poprzedzał tydzień larpowania pod szyldem BlackBox Summer Week. Na szczęście – jesteśmy tu znów, w kameralnym gronie osób zainteresowanych larpowym know-how by pisać gry. Rytm dnia mamy już ustalony od kilku lat, więc z łatwością weszliśmy w znaną nam mozaikę wykładów / dyskusji i sesji kreatywnych.
Dyskusja. 2020: State of Design.
To miał być piękny rok. Mnóstwo planów, pomysłów, projektów i nowych imprez. Pandemia wirusa zmiotła większość z nich z planszy. Trudno było więc rozmawiać nam o tym, czy to Rok Ewolucji czy Rok Rewolucji. To chyba Rok Hibernacji albo Rok Walki o Przetrwanie. O trendach i modach, o tym co jest hot a co not rozmawiać nie sposób.
Będźmy szczerzy: z początku gadka nam się nie kleiła. Ale ostatecznie rozkręciliśmy się i poruszyliśmy sporo tematów:
- Projekty odwołane i przeniesione: nowe wyzwania dla producentów. Czy za rok lokacje będą wciąż dostępne? Czy w tej samej cenie? Jak prowadzić politykę zwrotów? Czy za rok dany projekt wciąż będzie atrakcyjny dla uczestników? Czy utrzyma się zespół organizatorski?
To tylko kilka z wielu pytań, przed którymi stanęli w tym roku twórcy gier i organizatorzy konwentów. Na część z nich nie znamy jeszcze odpowiedzi. Pandemia trwa w najlepsze i wciąż nie ma żadnej pewności, że imprezy odłożone na potem w ogóle się odbędą. - Kola w Katowicach. Zdecydowanie lepsza od poprzedniej edycji, pod każdym względem. Przyciągnęła sporo nowych ludzi no i dostarczyła najobszerniejszej, przekrojowej publikacji. Brak kompendium wiedzy na temat pisania gier można śmiało skreślić z listy wymówek.
- Nowość! Znaleźliśmy w końcu nowy trend. To (nareszcie!) zdecydowany wzrost dostępnych scenariuszy w języku polskim. Co ciekawe, są to zarówno nowe polskie gry, reedycje larpów z pierwszej dekady XXI wieku oraz tłumaczenia z innych języków. Trzymamy kciuki, by nie była to przelotna moda, a utrzymujący się ruch w stronę stałego poszerzania listy scenariuszy gotowych do prowadzenie przez lokalne grupy graczy.
Co ciekawe, dzielimy się też coraz częściej niegotowymi scenariuszami, tzn. takimi, które nie mają spisane reguł ani instrukcji, zaś jedynymi dokumentami są karty postaci. To dobry początek do spisania wielu larpów, które zyskały pozytywne recenzje. - PRISM 2. Szykuje się nowa antologia. To doskonała wiadomość i potwierdzenie wyżej opisanego trendu. Chyba na dobre zabraliśmy się za spisywanie naszych larpów.
- Larpy w czasie zarazy. Ten temat ciągnął się do końca wieczoru.
Po pierwsze pojawiły się gry, w których noszenie maseczek jest częścią designu i znajduje uzasadnienie w świecie i fabule gry. Fiolet Doroty Chmielewskiej (który powstał na ucieczce dwa lata temu) jest jednym z przykładów takich gier. Widzieliśmy go na Summer Weeku i szczerze polecamy udział, gdy Dorota zdecyduje się na rerun.
Po drugie – granie online. Najpierw zastanawialiśmy się, czy larp w ogóle może odbywać się online. Czy grając przez sieć można mówić jeszcze o larpowaniu? Nasza odpowiedź brzmi: tak, jeśli bycie przed komputerem jest częścią gry lub jeśli brak cielesnej obecności jest w jakiś inny sposób uzasadniona fabularnie, zaś narzędzie multimedialne są jedynie metaforą sposobu komunikacji. Larpy online można potraktować jako gry, w których wyłączony jest jeden ze zmysłów: w tym przypadku dotyk (były larpy bez wzroku lub słuchu). Kilka osób przyznało też, że online lepiej grało im się bez obrazu. Ciekawe spostrzeżenie.
Z tego punktu popłynęliśmy dalej: w stronę rozważań o grach VR, roli przestrzeni w grze, tego jak ją definiuje. Zbyt swobodna była ta część dyskusji, bym był w stanie zgrabnie ją zrelacjonować – niech więc pozostanie w pamięci uczestników i uczestniczek.
Sesja Kreatywna. Wyzwanie kolorów No3
Naszą ulubioną sesję rzuciliśmy na początek. Już cztery gry, które powstały podczas kolorowych wyzwań w poprzednich latach są już gotowe i grane. Ciekawe, jak będzie tym razem? Oto lista pomysłów, które zrodziły się tego wieczoru:
- Jakub / fiolet. Ciągiem skojarzeniowym tyfus (fioletowe bakterie) > IIWŚ > obozy zagłady > fioletowe trójkąty Świadków Jehowy Kuba dotarł do swojego brzegu. Zapowiada się trudna i mocna gra.
- Dorota / jasnobrązowy. #SłonyKarmel, czyli komediowa gra o zabójczej rywalizacji dwóch lodziarni. Dorota ukończyła już dwie z kolorowych gier, są więc duże szanse na to, że Słony Karmel ujrzy światło dzienne.
- Iza / lila. Wrzosowiska, trzy wiedźmy, mroczny horror z elementami kryminału… Albo odwrotnie. Całość w średniowiecznej Szkocji. Brzmi jak #biletysprzedadząsięwdwadni.
- Mateusz / pomarańczowy. Nieoczywisty i ciekawy larp o życiu, pełen mechanik związanych z archetypami, podzielony na etapy egzystencji opisane pomarańczowymi symbolami: wschodzącego słońca, ognia czy jesieni. Brzmi nordycko i ciekawie.
- Kula / czerwony. Gdyby ten larp był powieścią, byłby fantastyką socjologiczną o komunistycznej utopii 2.0. Jeśli uda się go ukończyć, będzie aspirował do umieszczenia go w drugiej edycji PRISMU, bo mówi o sensie pracy w dobie obfitości gwarantowanej przez gospodarkę skutecznie zarządzaną przez sztuczne inteligencje.
- Banan / żółty. Larp o chodzeniu pomiędzy namiotami podczas feedbacku zmienił się w edularp o pierwiastkach i związkach chemicznych. Jak każdy projekt Banana, zapewne zmieni się jeszcze kilka razy w trakcie w pisania, zaś finalna wersja w niczym nie będzie przypominać zaprezentowanego przy kominku konceptu. I nic w tym złego.
- Orest / złoty. Klondike, gorączka złota i fascynująca mechanika relacji. Do tego aspekty terenówkowe… Larp brzmi świeżo i ciekawie, już na etapie koncepcji jest dobrze skomponowaną, postmodernistyczną sałatką.
Pierwszy dzień za nami. Było merytorycznie, sympatycznie, ciekawie i dobrze.
Czyli jak zawsze.