Podsumowanie naszej pierwszej ucieczki udało nam się opublikować w miesiąc po jej zakończeniu. Tym razem było ina­czej. Wszystkich nas rzeczywistość chwyciła w swoje szpony zaraz po powrocie. Jutro, wieczorem, w przyszłym tygodniu. Tak minęło pół roku. W końcu jednak udało się zebrać garść wspomnień niektórych uczestników. W myśl zasad „lepiej późno niż później” publikujemy dzisiaj.

Nasz przekaz, podobnie jak i rok temu, będzie lakoniczny:

  • w tym roku ucieczka rozpocznie się 2go i potrwa do 10go dnia września
  • znów przekonaliśmy się, że to był dobry pomysł i ucieczki warto kontynuować; szczerze mówiąc nie możemy się doczekać następnej

Tym, którzy uciekli z nami, dziękujemy za każdą minutę fantastycznie spędzonego czasu. Tych, którzy to czytają zapraszamy pół roku na Alaskę. Do zobaczenia, czas oddać głos innym.

Na larpową ucieczkę udałem się bardziej z potrzeb osobistych, niż larpowych. Piękną pogoda i kameralny wymiar wyjazdu pozwoliły mi naładować, nieco wyczerpane sezonem, baterie. Spacery, codzienne kąpiele nad jeziorem, gwiaździste noce… Natura, jak zwykle, nie zawiodła.
Nie zawiedli też ludzie uczestnicy i organizatorzy. Mała grupa gwarantowała, że w centrum naszych aktywności czy to prezentacji, czy trwających do rana rozmów były larpy i gry ogólnie. Był to jeden z najbardziej inspirujących dla mnie wyjazdów w ostatnim czasie.
Prezentacje przygotowane przez Piotra przypomniały mi wszystko co lubiłem w szkole i studiach. Syntetyczne ujęcie tematu w odniesieniu do interesującej mnie kwestii. Możliwość dyskusji i przegania od razu interesujących nas zagadnień. Poczucie równości uczestników to wszystko sprawiało, że czułem się bardziej jak uczestnik starogreckiej Akademii niż kierunku studiów.
Sesje pracy myślę, że mogłyby działać nieco lepiej z drugiej strony nieważne jak dobrze praca jest zorganizowana   w przypadku blokady twórczej, zawsze znajdzie się obiad do ugotowania lub jezioro do opłynięcia kajakiem. Jednak wieczorne sesje spacerowe i konieczność „powszechnej spowiedzi” motywowały, by zrobić choć trochę. Znalazłem również bardzo wiele satysfakcji w rozmawianiu z innymi na temat ich pomysłów. Dało mi to możliwość do autorefleksji i uświadomienia sobie własnych już utartych ścieżek myślowych a również zakwestionowania ich. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć te gry i postaci o których była mowa.
W tym roku udało mi się dotrzeć tylko na kilka dni w roku przyszłym postaram się przybyć już na całość. Mam nadzieję, że wyjazd zachowa swój kameralny charakter, a jednocześnie znajdzie dobrą formułę na powiększenie grona odbiorców.” Mikołaj

Jak się czułam?
Zawsze, gdy wyruszam na Alaskę, czuję radosne oczekiwanie. Gdy jestem już blisko, nie mogę przestać się uśmiechać. To miejsce jest zawsze moją ucieczką, odmianą od dnia powszedniego. Uwielbiam tam być i spotykać innych Hardkonowców.
Czego zabrakło?
Mi przede wszystkim zabrakło jednego tygodnia. Przyjechałam na ostatni weekend Ucieczki i bardzo żałowałam wszystkiego co mnie ominęło. Jednak dzięki innym uczestnikom i organizatorom Ucieczki, mogłam posłuchać o wszystkim  co działo się przez ten tydzień. To było bardzo spoko!
Czy zrobiłam coś fajnego i mam nowe pomysły?
Przyjechałam na HLR z zalążkiem pomysłu na grę i pierwszego wieczoru o nim opowiedziałam. Ilość uwag, propozycji, pytań i sugestii była wprost oszałamiająca. Pomysł został przerobiony ze trzy razy i w interesujący sposób rozbudowany.
Czym jest dla mnie Ucieczka? Czy uciekłam?
Spotkaniem z ludźmi, którzy mają fajne pomysły. Dyskusjami przy kawie i gorącej galaretce.
Myślę, że udało mi się uciec i nie mogę się doczekać, by znów to zrobić.” Karolina

Hardkon, Hardkon i po Hardkonie. W chwili kiedy piszę te słowa minął już ponad miesiąc od zakończenia tegorocznej ucieczki.
Był to mój pierwszy Larpers Retreat i jadąc na niego, miałem wizję spotkania 50+ osób, na konwencie w stylu Hardkonu letniego, jeszcze tego typowo larpogranego.
Nie muszę więc mówić jakim zaskoczeniem było dla mnie gdy przyjechałem na Alaskę i usłyszałem … no właśnie, ciszę; a jedynymi ludźmi jakich spotkałem byli pracownicy/stali rezydenci Alaski.
Dowiedziałem się od nich, że Hardkon jest właśnie na przerwie. Jako, że pogoda zachęcała do kąpieli udałem się nad jezioro. Po drodze spotykając pierwszych uciekinierów. Po zakwaterowaniu się przyszła pora na wieczorną prezentację. I tu moje zdziwienie osiągnęło szczyt. Jeżeli dobrze pamiętam byłem szóstym ucieczkowiczem obecnym, i dziewiątym uczestnikiem całego wyjazdu. Kameralny charakter spotkania miał jednak, jak się poźniej okazało, tę zaletę, że łatwiej było porozmawiać na temat swoich pomysłów. Wytworzyła się również specyficzna, można powiedzieć rodzinna, atmosfera.
Sam jak do tej pory nie napisałem ani jednego larpa. Wspomagałem jednak MGów przy dwóch, które odbyły się w Poznaniu. Zagadnienie, które w tworzeniu larpów mnie interesuje to ich aspekt techniczny. Na Hardkon jechałem z nadzieją, że dostanę narzędzia to tworzenia larpów. Metody na skatalogowanie swoich pomysłów. Ubranie ich w słowa, procedury, pakiety.
Nie zawiodłem się. Prezentacja traktująca o larp script’cie opracowanym przez Lizzie Stark, Elin Nilsen i Trine Lise Lindahl dała mi dokładnie to czego szukałem, instrukcję krok po kroku w jaki sposób przenieść swoje pomysły na papier, tak, żeby o niczym nie zapomnieć. Jeżeli dodamy do tego metodę pisania kart postaci opartych na szkielecie Do, Have, Know, Become, dostajemy gotowe środowisko, lub dokładniej z angielskiego framework, do pisania larpów.
Ciekawym okazał się również warsztat pisania nano-larpów. Według części osób biorących udział w procesie, nie udało nam się napisać larpa. Według mnie o ile nie spisaliśmy go na papierze, uważam, że nieświadomie zagraliśmy osadzonego w realiach corpo larpa o asapach, deadlinach i fakapach. Co z pewnością prędzej czy później wykorzystam.
Podsumowując. Hardkon Larpoers Retreat nie był tym czego się spodziewałem ale dokładnie tym czego potrzebowałem. W ciągu czterech dni mojego pobytu na Alasce dostałem narzędzia, inspiracje i przede wszystkim wiedzę jak je wykorzystać, aby w końcu zrealizować pomysł, który kłębi się w mojej głowie od ponad pięciu lat.
Na Hardkon z pewnością wrócę w przyszłym roku. Niezależnie od tego czy na całość czy na cztery dni tak jak w tym roku, mam pewność, że znów dostanę to, po co pojadę.” Bartosz a.k.a. Amy

Hardkon Larper’s Retreat to spokój zderzania myśli, rodzenia się idei, wymiany wiedzy i uxowego prototypowania. Jeśli chcesz tworzyć, testować i ulepszać swoje gry i warsztat z innymi larpowcami to jedyne takie miejsce i wydarzenie w Polsce. Malwina

(…)Zdecydowanie polecam taki wyjazd wszystkim, którzy myślą o tworzeniu larpów. Jako osoba, która w tym temacie przespała kilka lat, mam wrażenie, że obudziłem się za późno. Że większość imprez straciła swój silny edukacyjny potencjał wymiany poglądów i eksperymentowania. Że każdy poszedł w swoją stronę i robi to co lubi, w czym czuje się najlepiej. Klimat na naukę i rozwój jakby zniknął. A to nie dobrze, bo uczyć warto się zawsze. Może nawet bardziej wtedy kiedy czujemy się w czymś już naprawdę nieźli, bo wtedy najłatwiej popaść w rutynę. I na Hardkon Larpers’ Retreat ten klimat jeszcze jest, organizatorzy chociaż mają olbrzymie doświadczenie, chcą uczyć się dalej, jednocześnie doświadczenie to oferując innym. Warto korzystać moi drodzy! Warto raz w roku uciec, by wrócić mądrzejszym” Paweł *


* cytat pochodzi z blogu Roll-n-Roll. Całość wpisu znajdziecie TUTAJ.