Nie­dzie­la, 2 wrze­śnia – kolo­rów 5 i kola­cja za tysiaka

Kocha­ny dzienniku!

Coraz cie­plej i coraz wię­cej zaczę­tych pro­jek­tów. Dziś zmia­na har­mo­no­gra­mu. Z racji zmia­ny tur­nu­su i odpły­wu dwój­ki uciecz­ko­wi­czów, któ­rych popo­łu­dniem zastą­pi­ło tro­je nowych, poran­ne pre­zen­ta­cje prze­rzu­ci­li­śmy na popo­łu­dnie. Wresz­cie zro­bi­ło się tro­chę luź­niej i waj­cha w gło­wie ruszy­ła się z try­bu “pra­ca, pra­ca, praca”. 

Tym razem zaczę­li­śmy od dys­ku­sji pt.

Guys 2 read

Tym razem po raz pierw­szy popro­wa­dzi­li­śmy punkt pro­gra­mu nad jezio­rem. W gło­wie mia­łem kon­kret­ną wizję tej roz­mo­wy. Wyobra­ża­łem sobie, że będzie­my prze­rzu­ca­li się nazwi­ska­mi auto­rów i tytu­ła­mi ksią­żek z róż­nych dzie­dzin jak filo­zo­fia, histo­ria, socjo­lo­gia. Tym­cza­sem nie wiem w któ­rym momen­cie roz­mo­wa zdry­fo­wa­ła nam w zupeł­nie innym kie­run­ku. Od pod­ręcz­ni­ków szyb­ko prze­szli­śmy do bele­try­sty­ki. Tema­tem głów­nym sta­li się fascy­nu­ją­cy boha­te­ro­wie. Co czy­ni ich wyjąt­ko­wy­mi? Jakie cechy cha­rak­te­ru? Wady, sła­bo­ści? Nasze roz­wa­ża­nia dopro­wa­dzi­ły nas do narzę­dzia lite­rac­kie­go, któ­re my lar­pow­cy uży­wa­my nie­zwy­kle rzad­ko, a mia­no­wi­cie kodek­su boha­te­ra. Taki kodeks to zestaw zasad, któ­ry­mi postać kie­ru­je się zawsze i wszę­dzie. To wła­śnie ta nie­ustę­pli­wość jest jej siłą i naj­więk­szą sła­bo­ścią. To przez trzy­ma­nie się kodek­su boha­te­ro­wie wpa­da­ją w tara­pa­ty i prze­ży­wa­ją nie­zwy­kłe przy­go­dy. Deba­te zakoń­czy­li­śmy krót­kim ćwi­cze­niem – każ­dy z nas miał wymie­nić 2 posta­cie lite­rac­kie, z któ­ry­mi chciał­by zjeść kola­cję (budżet to 1000zł, żeby było miło). Krót­ko uza­sad­ni­li­śmy nasze wybo­ry i nie­co zgłod­nia­li wró­ci­li­śmy na Alaskę.

Pre­zen­ta­cja: biały/zielony/czerwony/czarny/niebieski

O tej pre­zen­ta­cji mógł­bym napi­sać albo bar­dzo dużo, albo bar­dzo mało. Z racji tego, że w sto­sun­ku do poprzed­nich lat moje not­ki sta­le się roz­ra­sta­ją, dziś wybie­ram te dru­ga opcję (jesz­cze będę miał o czym pisać w tym tygodniu).

Jakiś czas temu Mal­wi­na pode­sła­ła mi TEN ARTYKUŁ i zapy­ta­ła – czy to ma sens? Dla tych, któ­rym nie chce się go czy­tać: autor opi­su­je jak wyglą­da sys­tem i wza­jem­ne zależ­no­ści pomię­dzy filo­zo­fia­mi pię­ciu kolo­rów magii, uży­wa­nych w kolek­cjo­ner­skiej grze kar­cia­nej Magic the Gathe­ring. W dru­giej czę­ści tek­stu opi­su­je, do cze­go ich uży­wa, a mia­no­wi­cie – do zro­zu­mie­nia moty­wa­cji i spo­so­bów dzia­ła­nia ludzi i posta­ci lite­rac­kich, któ­re pisze. W skró­cie. Naj­pierw zasta­na­wia się, kar­ta­mi w jakich kolo­rach byli­by jego zna­jo­mi, gdy­by żyli w uni­wer­sum gry MtG. Albo – jaki­mi kar­ta­mi są two­rze­ni przez nie­go boha­te­ro­wie. Gdy usi­łu­je zro­zu­mieć swo­ich bli­skich (albo kto napo­ty­ka lite­rac­ki blok i nie wie co postać ma zro­bić dalej) się­ga do filo­zo­fii odpo­wied­nich kolo­rów i tam szu­ka rozwiązania.
Moim zda­niem – to jed­na z lep­szych metod do zbu­do­wa­nia kodek­su boha­te­ra. Zachę­cam do lek­tu­ry całe­go tek­stu i samo­dziel­nych roz­k­min w tym temacie 🙂

Kie­dy skoń­czy­li­śmy roz­mo­wy o magi­cu zro­bi­ło się póź­no, więc dru­gą pre­zen­ta­cję prze­rzu­ci­li­śmy na dzień następ­ny. Zro­bi­li­śmy krót­ką prze­rwę na kola­cję i o dzie­wią­tej weszli­śmy do naszej pra­cow­ni, by odpalić:

Rain­bow Challenge

Wyzwa­nie było pro­ste. Każ­dy z nas loso­wał kolor, a następ­nie miał napi­sać larp inspi­ro­wa­ny tą bar­wą. Chciał­bym, żeby te gry powsta­ły! Uwiel­biam ten moment, kie­dy po godzi­nie pra­cy robi­my prze­rwę by dać sobie feed­back i każ­dy zdra­dza o czym pisze. Jak na razie naj­bli­żej ukoń­cze­nia swo­je­go sce­na­riu­sza jest Kuba ze swo­ją bia­łą grą o anio­łach stró­żach zwie­rza­ją­cych się sobie z cięż­kie­go dnia w pra­cy. W barze.

Oprócz tego na warsz­ta­cie są:

  • czer­wo­na gra Mar­ty o gnie­wie i rodzin­nej kola­cji przy zupie pomidorowej
  • fio­le­to­wa gra Doro­ty o ludziach, któ­rzy widzą nie­zwy­kle ostro, a więc tyl­ko czer­wo­ny i nie­bie­ski kolor, a widze­nie fio­le­tu osią­ga­ją jedy­nie wspo­ma­ga­jąc się nie­le­gal­ny­mi środ­ka­mi “psu­ją­cy­mi ostrość widzenia”;
  • czar­na gra Klau­dii o upio­rach kry­ją­cych się w ciem­no­ści, któ­re wal­czą mię­dzy sobą o wła­dzę i są zmu­szo­ne współ­pra­co­wać, by nie nad­szedł świt
  • różo­wa gra Sza­ma­na o gru­pie zna­jo­mych, w któ­rej bez­u­stan­nie zmie­nia­ją się roman­tycz­ne i sek­su­al­ne relacje
  • moja nie­bie­ska gra o Atlan­ty­dzie, Egip­cie i Atlan­tach zaklę­tych w cyklu podró­ży, budo­wy, upad­ku i zapomnienia.

Marzy mi się, aby te wszyst­kie gry zosta­ły skoń­czo­ne i żeby­śmy mogli je zagrać. I kie­dyś opublikować 🙂